Historię zdobycia pracy znajdziecie w poprzednim poście. Pracę w przedszkolu dostałam ponieważ a) jestem biała, b) mówię po angielsku, c) mam stopień magistra z wychowania przedszkolnego. Pracując w warszawskich przedszkolach jedynie uczyłam angielskiego, teraz robię wszystko. Uczę grupę 18 dzieciaków, którym nadałam psudonim robaki. Dzieci mają od 2-4 lat i do złudzenia przypominają mi robaki. Dopiero zaczynają swoją edukacyjną przygodę, więc chodzenie do łazienki, ustawianie się w rzędzie i codzienne pożegnania z rodzicami są moją codzienną troską.
Pracuję na pełen etat ucząc dwie grupy dzieci. Poranki spędzam pasąc moją 18stkę, a co drugie ppołudnie uczę 3 chłopców w grupie starszej- Wietnamczyka, Kmera oraz Chińczyka.
Pierwszy miesiąc był dla mnie mega wyzwaniem, teraz jest już lepiej. Przyzwyczajam się powoli do regularnej pracy, nowego grona pedagogicznego i zasmarkanych nosów. Przede mną kilka kolejnych miesięcy pracy w APS :) (American Pacific School-http://www.aps.edu.kh/). Trzymajcie więc kciuki za brak wypalenia zawodowego.
Trzymam kciuki! Najbardziej przemawiają do mnie te zasmarkane nosy :) Niedługo kończę moją przygodę z zerówką i kto wie co mnie czeka po wakacjach ? Chyba właśnie takie robaczki :)
OdpowiedzUsuń