poniedziałek, 19 grudnia 2011

Pożegnalny biwak w odpowiedzialnym stylu







Wszystko kiedyś się kończy... Mój projekt w Kambodży powoli się kończy. Przyszedł czas pożegnań. Moje pożegananie z wychowankami domu dziecka stało się biwakiem. A jako, że mój projekt dotyczy odpowiedzialnej turystyki biwak- biwak został zorganizowany w zgodzie z jej zasadami. Wyruszyliśmy w sobotę wczesnym rankiem (6 rano jest dla mnie koszmarną porą pobudki). Dzieciaki miały kłopoty ze snem, fascynacja nie pozwoliła im spać zbyt długo. Celem naszej podróży był Park Narodowy Chambok na południu Kambodży. Podróż autobusem zajęła nam trzy godzinna, które dzieciaki umilały nam śpiewem karaoke. Odtwarzanie piosenek jest najpopularniejszą rozrywką wśród Khmerów. Gdy dotarliśmy na miejsce zostaliśmy zakwaterowani w domach lokalnej społeczności tzn homestays. Następnie wyruszyliśmy na trekking w stronę wodospadów. Gdy dotarliśmy na miejsce przez kilka godzin kąpaliśmy się i wspinaliśmy się po wodospadach. Kiedy już zgłodnieliśmy z prędkością światła pochłanialiśmy lunch przygotowany przez kobiety z pobliskich wiosek. Wspięliśmy się na aż trzy wodospady, zmęczeni, przemoczeni i szczęsliwi udaliśmy się do naszych nowych domów. Wieczorem zaprośliśmy mieszkańców wiosek oraz pracowników parku na ognisko. Nasi goście opowiadali nam o historii parku oraz o życiu w komunie i pozytywnych oraz negatywnych stronach turystyki w regionie. Nasi wychowankowie dzielnie zadawali pytania. Późnym wieczorem wszyscy zasnęliśmy w sekundę, aby wczesnym rankiem powitać wschód słońca. Niedzielę poświęciliśmy na pracę dla lokalnej społeczności. Po wyśmienitym śniadaniu udaliśmy się do pogody, aby ją posprzątać. Sprzątanie zajęło nam kilka godzin. Zebraliśmy ponad 50 worków ze śmeiciami. Zmiataliśmy również i grabiliśmy przepiękny teren pagody. Następnie nas wychowankowie opowiedzieli uczniom pobliskiej szkoły jak śmiecenie negatywnie wpływa na naszą planetę. Po pracy przyszedł czas na zabawę. Rozegraliśmy przjacielski mecz pomiędzy naszymi wychowankami oraz uczniami szkoły podstawowej. Wygraliśmy 3-0 :) Wszytsko co dobre szybko się kończy. Tak więc przyszedł czas pożegnań: podziękowaliśmy naszym gospodarzom za opiekę i wspaniałą gościnę i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Ponieważ Phnom Penh jest miastem zatłoczonym podróż do domu zajęła nam aż 5godzin. Na szczęście mieliśmy karaoke i przez cały czas dumnie prezentowaliśmy swoje wokalne talenty.
Wszyscy wspaniale się bawiliśmy, a ja na chwilę zapomniałam, że już w środę będę musiała się pożegnać...