piątek, 2 marca 2012

W świecie robaków

Po raz pierwszy pracowałam z dziećmi w wieku 16 lat. Po 10 latach nic się w moim życiu nie zmieniło, no może tylko miejsce pracy. Od miesiąca pracuję jako przedszkolanka. I chociaż pod koniec studiów zarzekałam się, że przedszkole nie jest moim wymarzonym miejscem pracy, życie samo pisze scenariusz, jakby to moja mama powiedziała. Tak więć rozwijam się zawodowo wycierając zasmarkane nosy, wycinając kółeczka i przetrzepując internet w poszukiwaniu najpiękniejszej kolorowanki. W poniedziałek marzę o piątku, a buziaki i płaczące maluchy stały się codziennością.
Historię zdobycia pracy znajdziecie w poprzednim poście. Pracę w przedszkolu dostałam ponieważ a) jestem biała, b) mówię po angielsku, c) mam stopień magistra z wychowania przedszkolnego. Pracując w warszawskich przedszkolach jedynie uczyłam angielskiego, teraz robię wszystko. Uczę grupę 18 dzieciaków, którym nadałam psudonim robaki. Dzieci mają od 2-4 lat i do złudzenia przypominają mi robaki. Dopiero zaczynają swoją edukacyjną przygodę, więc chodzenie do łazienki, ustawianie się w rzędzie i codzienne pożegnania z rodzicami są moją codzienną troską.
Pracuję na pełen etat ucząc dwie grupy dzieci. Poranki spędzam pasąc moją 18stkę, a co drugie ppołudnie uczę 3 chłopców w grupie starszej- Wietnamczyka, Kmera oraz Chińczyka.
Pierwszy miesiąc był dla mnie mega wyzwaniem, teraz jest już lepiej. Przyzwyczajam się powoli do regularnej pracy, nowego grona pedagogicznego i zasmarkanych nosów. Przede mną kilka kolejnych miesięcy pracy w APS :) (American Pacific School-http://www.aps.edu.kh/). Trzymajcie więc kciuki za brak wypalenia zawodowego.

1 komentarz:

  1. Trzymam kciuki! Najbardziej przemawiają do mnie te zasmarkane nosy :) Niedługo kończę moją przygodę z zerówką i kto wie co mnie czeka po wakacjach ? Chyba właśnie takie robaczki :)

    OdpowiedzUsuń