niedziela, 18 września 2011

Wylatuję...




Za kilka godzin wylatuję... . Perspektywa spędzenia kilkunastu godzin w samolocie i to w pojedynkę średnio mi się podoba, ale przecież jeszcze tyle rzeczy muszę napisać, obejrzeć, zrobić. Ostatnie kilka miesięcy mojego życia spędzone w Szkocji zupełnie różniły się od mojego codziennego życia. W przerwie pomiędzy nalewaniem piwa, zakochiwaniem się i podziwianiem uroków Edynburga, znalazłam jednak czas na marzenie o kolejnym wolontariacie. Jak to się stało, że się udało? Złamałam rękę, nudziłam się, napisałam projekt, MSZ po raz kolejny okazał się łaskawy, no i lecę. Od jutra stacjonuję w Phnom Penh gdzie przez trzy miesiące będę uczyła angielskiego w domu dziecka i szkole oraz będę promować odpowiedzialną turystykę. Ale opis projektu zamieszczę innym razem.

Kilka słów o tym co czuję przed samym wyjazdem. Ponieważ nie jest to mój pierwszy wyjazd, wiem jak ważni są przyjaciele. Oni zawsze wspierają, czekają, żegnają, witają i co najważniejsze zawsze są. Dlatego też ostatnie dni spędziłam na żegnaniu się, spacerowaniu, jedzeniu, tańczeniu, robieniu nic i wszystkiego razem z moimi przyjaciółmi i rodziną. Dziękuję Wam za to, że jesteście i będziecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz